sobota, 10 listopada 2012

O bezdomności

Bezdomni podobno cierpią i ja im się nie dziwię. Cierpią na bezsens, który nie pozwala im się ruszyć, pójść i powiedzieć - panie, ja mogę pracować i żyć, daj mi pan pracę. Jeden nawet mnie zaczepiał, a jak się opędzałem to mi grzecznie tłumaczył, że on nie w tej sprawie, ale o sens życia chciałby mnie spytać akurat tym razem... Bezdomność. Czuję tą bezdomność prawie w każdym spotkanym Polaku. I strach, że ktoś to zobaczy, że się jest bezdomną gęstwą (jak mawiał poeta) bezsensu. Że trzeba udać jakiś patriotyzm, grzeczność, jakąś nawet ogładę i naukowość, a tak naprawdę, to przecież Polak w te rzeczy nie wierzy. Wszystko robi raczej ze strachu, że w coś wierzyć powinien niż z wiary rzetelnej. A strach jak to strach, wiadomo, bydło na sawannie jak wpada ze strchu w panikę to i swoje młode tratuje. I tak się tratujemy i my, na oślep. Nie traktujemy nawet, a tratujemy właśnie. Takie mam wrażenie, subtelne. Śródnocne ;).
Zdjęcie zrobiła Ola