czwartek, 2 lutego 2012

Dochód podstawowy - proste rozwiązanie?

Pomysł znany, są różne na ten temat wywody. Mnie zastanawia, czy to nie jest jedyne lekarstwo na to co się dzieje w Europie i w Polsce. Krótko - moglibyśmy się zastanowić nad likwidacją ZUS i wszystkich innych agencji oraz rozwiązań emerytalno-pomocowych (m.in. urzędy pracy), wprowadzić częściową odpłatność za służbę zdrowia (np. opieka dentystyczna), inaczej rozplanować cały budżet projektów unijnych (wielkie oszczędności na pomocy unijnej) i dać po prostu każdemu np. 1500zł na rękę. Powiedzmy od 16 roku życia, do śmierci.

Oczywiście byłyby grupy, które by na tym rozwiązaniu dużo traciły ale, czy ogólne konsekwencje społeczne nie byłyby bardziej pozytywne, niż wszystkie obecne plany i ruchy walki z biedą i bezrobociem razem wzięte. Założenie jest takie, że każdy człowiek chce coś w życiu robić sensownego, że nie ma sensu przymuszać nas czasowymi zasiłkami żebyśmy się starali rozwijać, że wręcz przeciwnie, to poczucie bezpieczeństwa na poziomie egzystencjalnym sprawi, że będziemy się rozwijać jako jednostki i społeczeństwo. Będziemy bardziej odporni i zdolni do działania w obliczu problemów, z którymi się teraz borykamy na rynku pracy, opieki społecznej, zdrowotnej, a też społecznego zaufania i kultury pracy.

Co o tym sądzicie?


Załączam ciekawe linki na ten temat:
Wywiad z dr hab. Ryszardem Szarfenbergiem z UW:
http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/tysiac-zlotych-dla-kazdego

Strona zajmująca się DP:
http://www.dochodpodstawowy.pl/

Wywiad z Philippe Van Parijs belgijskim ekonomistą i filozofem:
http://eis.bris.ac.uk/~plcdib/imprints/vanparijsinterview.html

Chciwość koncernów jest głupotą

Szacując, że około 2 mld ludzi ściąga muzykę, filmy itd. mnożąc to przez cenę płyty powiedzmy 50zł otrzymujemy sumę 100mld zł. Powiedzmy, że to jest przychód miesięczny, czyli że każda osoba chociaż raz na miesiąc ściąga 1 album muzyczny. Nie ukrywajmy, przynajmniej dziesięciokrotnie większa jest nasza "konsumpcja" kulturowa. I, po pierwsze nie ma na świecie pieniędzy, którymi możnaby było ją opłacić. To znaczy ludzie ich nie mają. Po drugie - ile do diabła chcą zarabiać koncerny? Wykorzystują kryzys obywatelskości w demokracjach zachodnich do własnych interesów, które to interesy piłują gałąź, na której siedzimy wszyscy. Nie mówiąc już o tym, że utrudniają innowacyjność w dziedzinie dystrybucji kulturowej.

Dlaczego państwo nie tworzy np. wirtualnych bibliotek dóbr kultury, np. ogólnodostępnych filmotek, które utrzymywałaby z naszych podatków? Mogłoby przynajmniej podawać to jako argument za likwidacją szkół i bibliotek, która sie odbywa. Na kulturze zarabiamy wszyscy, tak jak na umiejętności czytania i pisania, na umiejętności rozmowy, logicznego myślenia... Bez tych umiejętności rozpadlibyśmy się jako gospodarka i jako społeczeństwo. Obawiam się właśnie, że w pewnym sensie się rozpadamy. Kultura w naszym języku ojczystym jest i tak dość wątła, narażona na uwiąd w wielu dziedzinach. Wyobraźmy sobie ją bez wolności w sieci. Jakie karykaturalne oblicze miałaby dzisiejsza Polska.