środa, 26 marca 2014

Ukraina, czyli rozpad

Jedni żrą inni giną. Cokolwiek powiedzą piewcy kreatywności i wzrostów - wzwodów PKB weszliśmy w fazę pożerania. Pożerania tego, co się rozpada, a rozpada się wiele, bardzo wiele...

Mówią, że to koniec polityki bez stosowania siły ale nie mówią, że już dawno skończyły się społeczeństwa gdzie słabi mieliby coś do powiedzenia. Klakierzy putinów to my wszyscy, widzę w twarzach bijących mu brawo w TV ludzi z ulicy mojego miasta. "Doszli do tego, co maja ciężką pracą", cóż więcej od nich chcieć, co się dziwić, że teraz chcą potwierdzenia, że ich praca to sam czysty sens - sens życia - żreć szybciej i więcej, gromadzić i obrastać... ku czci siły. "Nazywasz go bandytą a on tylko realizuje swoje marzenia" - taki tekst ostatnio widziałem przy twarzy Putina.

Putiny i ich klakierzy mają dziwne twarze, lifting rozpuszczony w nienawiści i absurdzie zadowolenia z odczuwania nienawiści. Wstrzykują im botoks, i tyle ich różni od bezdomnych. Bezdomny botoks żre i łyka pod wszelakiej goryczy postacią a kreatura u władzy botoks sobie wstrzykuje w twarz - bo to właśnie ona, owa twarz jest twarzą, gorzką twarzą naszego świata, więc musi goryczą podtrzymywać swoją witalność.

Putiny małe i duże rządzą swoimi świadomymi lub nie klakierami, świat się kręci, celebryci tańczą, macherzy robią interesy, rosną centra handlowe, ale coś się rozpada, wiele się rozpada a na rozpady coraz więcej ślini sie putinów. Będą walczyć między sobą, żreć szybko i bezmyślnie, puchnąć i pękać z przeżarcia. Lifting i marketing - nowe nurty w sztuce - tuszować będą potworniaka rozpadu. Tymczasem w jakimś pół-śnie jak maszyny do powielania estetyki instagrama ciążymy w kierunku paszczy bezsensu. Uwiądu, rozpadu, za którym nie stoi nawet żadne brutalne hasło.

Co rano koło piątej przed wschodami słońc ruszają, żeby żreć masy ludzkie, szum za oknem nasila się stopniowo ale zdecydowanie. Każdy żeruje swoją pracą wytwarzając bezsens sprzedaży, bezsens obsługi klienta, bezsens administracji, bezsens marketingu, bezsensu mały bezsens - w służbie braku sensu sprawia, że tylko czysta, brutalna siła może jeszcze, choć na chwilę przed rozpadem nas połączyć... połączyć w maszynę nienawiści.